Mieszkaniec Petersburga Siergiej Pawłowicz Łukjanow jest głęboko przekonany, że ludzkie możliwości są nieograniczone. „Jeśli chcesz coś osiągnąć, najważniejsze jest, aby się nie bać i nie panikować” – mówi. Dzięki takiej postawie, a także treningowi umiejętności i sportu sportowca spełniło się marzenie jego dzieciństwa – wyruszyć w podróż dookoła świata: samotnie, lekko i pieszo.
Pytanie do Siergieja Łukjanowa: „Co dała ci podróż dookoła świata?” Odpowiedź: „Wydaje mi się, że stałem się milszy dla ludzi. Kiedyś też próbowałem, ale było inaczej. Czuję, że zmieniłem się w środku: dużo stało się łatwiejsze, nie ma już nadmiernych przeszkód – wszystko na świecie jest możliwe. Po prostu musisz to wiedzieć i bardzo tego chcieć. Wielu, widząc mnie w drodze, było zaskoczonych, że tak żyję. Że nie możesz być super-duperem sportowcem, ale po prostu weź to, przygotuj się i idź własną drogą.”
"Na własnych nogach" zawodnik pokonał dystans 23300 km. Dokładnie rok później, po przebyciu 13 787 km dotarłem do Singapuru. Zwiedził 4 kontynenty i odwiedził 21 krajów, niecałe 2 lata na piechotę.
Ważne składniki sukcesu
Aby marzenie się spełniło, nie należy czekać na mannę z nieba ani mieć nadziei na szansę. Wystarczy przenieść marzenie do statusu planu i dołożyć wszelkich starań, aby ten plan zrealizować. Prawdziwa ocena Twoich mocnych stron i możliwości pomaga przełożyć Twoje plany na rzeczywistość. Ważne jest prawidłowe kładzenie akcentów przy analizie głównych składowych sukcesu: morale (własne pragnienie + wsparcie bliskich), baza materialna (możliwości fizyczne + niezbędny sprzęt), wsparcie finansowe (sponsoring + środki osobiste).
Twórcy i organizatorzy projektu „Siergiej Łukjanow – Spacerując po świecie” nie krępowali się żadnym z czynników towarzyszących: czcigodnym wiekiem podróżnika, brakiem sponsorów, sceptycznym nastawieniem osób postronnych. Samotny spacerowicz udał się na „okrążenie”, pozyskawszy wsparcie swojej świty – rodziny i przyjaciół, przyjaciół, trenera i kolegów z klubu sportowego WALKERU 24 SPb i stowarzyszenia biegowego Dynamo. „Pójdę, będę chodzić po Ziemi…”, Siergiej Pawłowicz powiedział żonie o planowanej podróży łatwo i z humorem.
Z jednej strony przygotowywał się do tego przez całe życie: przez ponad 50 lat zawodowo zajmował się długim marszem i biegiem maratońskim, dlatego polegał na swoim treningu i wytrzymałości. Z drugiej strony praktycznie się nie przygotowałem: nie robiłem specjalnych szczepień, nie ubezpieczałem życia, nie uczyłem się języków obcych. Przygotowanie sprzętu i wyznaczenie trasy (wybór kierunku jazdy, szczegółowe opracowanie poszczególnych odcinków ścieżki) zajęło około roku.
A kto tego potrzebuje?
„Jeśli ktoś w Petersburgu zasługuje na definicję„ wolnego wędrowca”, to niewątpliwie jest to Siergiej Łukjanow”, mówi jego przyjaciel, zasłużony trener Rosji w chodzeniu wyścigowym, współautor i koordynator projektu chodzenia „dookoła świata”.” MB Sokołowski. W ciągu swojej 50-letniej kariery sportowej Luca (bo tak nazywają się jego koledzy) celował w różnego rodzaju lekkoatletyce, brał udział w ponad 1400 zawodach w maratonie długodystansowym i biegu maratońskim. W historii sowieckich i rosyjskich sportów pieszych zapisał się jako pionier codziennego, trzydniowego i ultradługiego marszu.
Zaskakując siebie i innych, dosłownie czyni cuda, co roku poprawiając wyniki osobiste. Atutem sportowca jest standard mistrza sportu ZSRR w chodzeniu 50 km, wykonany w 1980 roku; przejazd w 6 dni z Petersburga do Moskwy; wędrówki po Finlandii (700 km w 10 dni) i Europie (2500 km w 50 dni). Wśród podbitych super długich dystansów - 1300 km w 16 dni wokół jeziora Ładoga, 1400 km w 21 dni wokół Morza Azowskiego. W 2009 roku w ciągu 12 dni bez asysty pokonał dystans 800 km i ominął Morze Marmara. Rok 2011 upłynął pod znakiem dwutygodniowego „spaceru” w sportowym tempie 1000 km przez wyspę Sycylię. Wynik kampanii europejskiej 2014 - 3000 km w 57 dni 2 godziny 30 minut. Palych, jak koledzy nazywają sportowca, ustanowił swój rekord życiowy w 1989 roku, pokonując non stop 207 kilometrów. Z takim portfelem droga dookoła globu nie wydaje się nie do pokonania.
Łukjanow to piechur. Pochłonięcie setek i tysięcy kilometrów przestrzeni w jak najkrótszym czasie to ulubiona rozrywka Siergieja, na którą spędza większość swojej życiowej energii. Aby było jasne, jak bardzo ta osoba jest pasjonatem i pasją, wystarczy powiedzieć, że nawet podróżując po świecie udało mu się wziąć udział w zawodach w chodzeniu wyścigowym - w Singapurze i Argentynie. Dla niego najważniejszy jest sam proces dążenia do rezultatu. A okoliczności związane z otaczającym światem, jego pięknem i historią są drugorzędne.
Wcześniej nikomu nie udało się odbyć takiej podróży. Ludzie jeździli „dookoła świata” w trybie turystycznym, spędzając na nim 10-11 lat (szli 5-10 km, odpoczywali, szli dalej). To, co robi Łukjanow, to już sport: poruszanie się z prędkością 7 km/h, pokonując codziennie średnio 50 km. Jak na standardy chodzenia sportowego to całkiem sporo. Na codzienne pytanie „po co ci to?” Usłyszysz od Siergieja: „Chcę udowodnić, że potrafisz chodzić i wyprzedzać biegaczy na długich dystansach. Mam nadzieję, że patrząc na mnie, dla wielu stanie się jasne, że chodzenie jest uniwersalnym i najtańszym sposobem ćwiczeń fizycznych poprawiających zdrowie”.
Skrajność „dookoła świata”
Pierwszego pieszego rejsu rozpoczął Siergiej Łukjanow w swoim rodzinnym Sankt Petersburgu 1 kwietnia 2015 roku, w południe wystrzałem z armaty Naryszkina. 4 lutego 2017 r., po spędzeniu w drodze łącznie 676 dni (22 miesiące), ukończył trasę tutaj, na Placu Pałacowym, przekraczając symboliczną linię mety. Po drodze maratończyk spotkał swoje 60. urodziny dosłownie „w biegu”. A po powrocie do domu czekała go niespodzianka – spotkanie z roczną wnuczką, która urodziła się, gdy dotarł dopiero na środek trasy. Dziadek miał w plecaku dla dziecka zagraniczny prezent - odlotowego gadającego żółwia z Białorusi.
Zadanie, przed którym stanął sportowiec, zostało zrealizowane: samotnie okrążyć planetę, na piechotę, bez korzystania z transportu. Pierwotnie planowana trasa o długości 32 tys. km, przebiegająca przez 25 krajów, została skrócona z powodu problemów wizowych. Dwukrotnie musiałem złamać zasadę chodzenia. W celu pokonania nielądowych odcinków trasy wykonywano loty lotnicze nad oceanem: z Singapuru do Chile iz Brazylii do Europy. Warto powiedzieć, że największą pokusą dla Palycha po drodze były oferty współczujących nadjeżdżających ludzi, aby go podwieźli. Nieodmiennie odpowiadał odmową, ponieważ był „za czystością eksperymentu”.
Jeśli chodzi o komunikację z ludźmi, samotny wędrowiec mówił bardzo mało. I to nie tylko bariera językowa. Leksykon Łukjanowa zawierał dwa słowa (tak i nie) oraz przygotował tabliczki z informacją, że jest podróżnikiem rosyjskim. Siergiej Pawłowicz celowo nie był rozmowny. W rozmowie z „Papierem” powiedział: „Cisza ma swoją specyfikę. Mówiąc językami, masz jedno doświadczenie z podróżowania, a nie znając ich, ja mam inne. Dużo zdajesz sobie sprawę, kiedy jesteś sam. To jest wiedza wewnętrzna”. Raz dziennie - kontakt (mówią, że sms do Petersburga żyje i ma się dobrze).
Nie ma ram czasowych na pokonanie odcinków trasy, norm prędkości, najważniejsza jest trasa i jej udane przejście. Chodziłem przy każdej pogodzie, siedem dni w tygodniu, przez 10-14 godzin dziennie bez zatrzymywania się. Nocowałam z reguły w opuszczonych domach, rzadziej na kempingach, niedrogich hotelach czy u gościnnych ludzi. Poruszając się z prędkością około 7 km/h, codziennie pokonywał od 40 do 60 km. Czasami musiałem chodzić bez odpoczynku przez 16 godzin, w tym czasie pokonywałem dystans 70-80 kilometrów. Podczas wyprawy biegacz zużył 10 par trampek, zużył ponad 100 par skarpet, a specjalna kurtka na każdą pogodę popadła w ruinę.
Kiedyś Siergiej miał okazję przerwać chodzenie na 50 dni. Dwa miesiące w trasie zniósł ból, a kiedy stał się nie do zniesienia, poprosił o pomoc lekarską. W szpitalu w mieście Mariinsk (obwód kemerowski) lekarze usunęli dwie przepukliny pachwinowe i przeprowadzili pooperacyjną rehabilitację chodzącego adepta. Zawodnik nie opuścił super długiego dystansu. Po założeniu bandaża spokojnie i pewnie kontynuował poruszanie się po zamierzonej ścieżce.
Podczas podróży Łukjanow schudł 14 kilogramów. Powodem tego była nie tylko ekstremalna aktywność fizyczna, ale także trudne warunki pogodowe. Często musiałem nocować na świeżym powietrzu, na przystankach autobusowych lub na trawnikach. Zamiast maty pod śpiwór nakładam srebrną powłokę, która chroni przednią szybę samochodu przed bezpośrednim działaniem promieni słonecznych – jest lżejsza i wszędzie kosztuje grosz. Całkowita waga plecaka z rzeczami wynosiła od 12 do 18 kg.
Jeśli chodzi o jedzenie, był zwarty i pożywny, ale bynajmniej nie taki sam jak np. astronauci (zbilansowany i energochłonny, w tubkach czy tabletkach). Zwykła dieta pieszego długodystansowego składała się z suszonego mięsa i wysokiej jakości sera (100 g dziennie), bułek, wędzonej kiełbasy, a czasem oliwek. Są też snickersy i paczki czekolady instant. Aby uniknąć reakcji organizmu na niekonwencjonalne jedzenie, Siergiej odważył się spróbować lokalnych potraw w kilku miejscach. Problem picia został rozwiązany w oryginalny sposób. Podróżnik ugasił pragnienie i popijał jedzenie Coca-Colą. Powszechnie wiadomo, że woda jest bardzo zróżnicowana w zależności od obszaru i może powodować zaburzenia trawienia lub choroby. Brak wadliwego działania organizmu i stosowanie wody butelkowanej nie gwarantuje: skład różnych producentów jest inny. „A Cola – to w Afryce Cola” – uśmiecha się maratończyk. Na stacjach benzynowych kupowałam słodką sodę w paczkach (tak jest taniej). Kolba, wykonana z szybkością 1 puszki 0,33 litra na każde 5 km podróży, stanowiła większość zawartości plecaka. Prawie połowę budżetu wydano na napój tonikowy.
Finanse „śpiewaj romanse”
Początkowo rejs „I chodzę, chodzę po Ziemi” pomyślany był jako projekt niekomercyjny. Sportowiec objechał świat pod nieobecność sponsorów, bez żadnych osobistych oszczędności. Wsparcie finansowe projektu obejmowało emeryturę Siergieja Pawłowicza w wysokości 8 000 rubli, którą jego żona wysyłała mu w dwóch transzach miesięcznie, oraz kartę kredytową z limitem 300 000 wydaną w jednym z lojalnych wobec emerytów banków w Petersburgu. Kwota, jaką podróżnik miał do dyspozycji, była bardzo skromna – 500 rubli dziennie.
Środki potrzebne na zakup biletów lotniczych na przelot za ocean, a także na zakup zużytego sprzętu zbierał przez Internet „cały świat”. Syn Łukjanowa, Daniił, założył bloga w sieci społecznościowej VKontakte, gdzie publikował raporty na temat trasy ojca. Tutaj rzucił okrzykiem, aby zebrać brakujące fundusze.
W sumie wydatki Siergieja Pawłowicza na realizację marzeń z dzieciństwa wyniosły 700 tysięcy rubli. Po powrocie do domu Łukjanow odkrył, że jest winien bankowi i przyjaciołom około 300 tysięcy rubli. W prasie nie ma informacji o tym, jak popularyzator przepraw pieszych na ultraduże dystanse, były trener spacerów wyścigowych, a obecnie emeryt S. P. Łukjanow. Oczywiste jest, że budowa domu na domku letniskowym musiała zostać przełożona na nieznany okres, który planowano przeprowadzić po powrocie z ekstremalnej podróży. Do tej pory nie potrafił sformułować swoich wrażeń ze spaceru po świecie: na wydanie książki potrzebne są fundusze. Podobno plany kolejnego spaceru „dookoła świata” pozostały w planach na zawsze. Według najbardziej ostrożnych szacunków budżet na opracowanie kolejnej, jeszcze nietkniętej trasy (przez Amerykę i Australię) wynosi 2 mln rubli.
Co to jest „dolna linia”
Burzliwe i rozwlekłe doniesienia medialne o szczegółach podróży samotnego piechura wokół planety w 2017 roku „zniknęły” tak szybko, jak zaczęły się dwa lata wcześniej. W Internecie prawie niemożliwe jest zebranie informacji o tym, jak rozwijały się dalsze losy rosyjskiego Forest Gump.
Niezawodnie wiadomo, że na 35 maratończyków, którzy wzięli udział w 10-dniowym wyścigu Sri Chinmoy w Nowym Jorku, Łukjanow zajął 13. miejsce. Na tych zawodach, które zakończyły się 27.04.2018 r., w urodziny rosyjskiego weterana piechurów, zrobił sobie prezent: ustanowił rekord Petersburga, pokonując 514,4 mil (827 km 846 m) w 10 dni. W sierpniu 2018 na Pucharze Rosji w bieganiu przez 24 godziny (na autostradzie) Siergiej pokazał 6 wynik w meczu CLB, zgodnie z protokołem końcowym zawodów zajął 17 miejsce i ustanowił osobisty rekord dzienny 144313 m.
Uspokoił się więc, podjął prace domowe: wraz z żoną Niną Alekseevną twórczo obchodzili srebrny ślub, wychowują wnuki, wyposażają nowy wiejski dom. A ze względów zdrowotnych 63-latek musiałby obniżyć stopień sportowy. Ale nie - "my tylko marzymy o pokoju!" We wrześniu 2018 Lukyanov - we francuskim Roubaix na super-ekstremalnym 28-godzinnym spacerze wyścigowym. To prawda, że w zawodach uważanych za najbardziej prestiżowe w tej dyscyplinie weteran rosyjskiego marszu występował już jako mentor dla rosyjskich uczestników, maratończyków z Togliatti Igor i Olgi Agishevs.
Sergey Pavlovich Lukyanov, który rozpoczął lekkoatletykę w wieku 10 lat, zakończył karierę sportową w 2019 roku. Mimo to petersburski emeryt jest pełen energii, wesoły i optymistyczny. Jest pewien, że możesz chodzić wystarczająco szybko w każdym wieku, kiedy wszystkie inne środki wychowania fizycznego są już niedostępne. Jednocześnie tętno, które dla zwykłego człowieka nie powinno przekraczać 120 uderzeń na minutę, można łatwo monitorować za pomocą pulsometru. A stopień obciążenia powinien być regulowany przez czas trwania spaceru. Najważniejsze jest, aby przejść pieszo do zdrowia! Ale możesz też na całym świecie …