Czczony trener Rosji w łyżwiarstwie figurowym Tatiana Anatolijewna Tarasowa jest głęboko przekonany, że dzieci są głównymi ludźmi na ziemi. A całe jej życie potwierdza słuszność słynnego powiedzenia, że matka to nie ta, która urodziła, ale ta, która wychowała i wychowała.
Niespiesznie korespondenci często zadają Tatianie Tarasowej pytanie: „Czy udana kariera naprawdę jest warta pozbawiania się radości macierzyństwa?” Kobieta odpowiada, że nie mogła zostać matką przez wieczne poczucie, że to się uda znacznie później. I tak się złożyło, że w przemijaniu istnienia, to osławione „później” nie nadeszło. Ale z drugiej strony wybitna trenerka łyżwiarstwa figurowego przyznaje, że nieobecność własnych dzieci pomogła jej w pełni zagłębić się w zawód i przygotować tak wielu mistrzów. Z całą pewnością można stwierdzić, że rodzicielski potencjał Tarasowej jest w pełni realizowany w jej ulubionej „postaci” (tak trener nazywa swój ulubiony sport). Dla niej wszyscy uczniowie są jak dzieci – wśród łyżwiarzy nazywa się ich rodzinnie – bełkotem.
Tarasit
Tatiana Anatolijewna Tarasowa jest najbardziej utytułowanym mentorem w świecie łyżwiarstwa figurowego. Rozpoczęła pracę w wieku 19 lat i została najmłodszym sportowcem, któremu przyznano tytuł Honorowego Trenera ZSRR. W jej profesjonalnej skarbonce znajduje się ponad 60 medali mistrzowskich. Nowatorska trenerka, która nie boi się odważnych eksperymentów z muzyką i tworzenia nowych elementów jazdy w parze, nie wróciła z żadnej olimpiady bez nagród. Wśród 12 łyżwiarzy figurowych, którzy pod jej kierownictwem zostali mistrzami olimpijskimi: Irina Rodnina - Aleksander Zajcew, Natalya Bestemyanova - Andrei Bukin, Oksana Grishchuk - Evgeny Platov, Marina Klimova - Siergiej Ponomarenko, Aleksiej Jagudin, Ilya Kulik. Jedną z pierwszych par trenerów była Tatiana Wojtiuk i Wieczesław Żygalin. Tarasova nazywa swojego ulubionego ucznia Yagudin, który pod swoim emocjonalnym matczynym „Alyoshenka, mój mały synek, kochany”, przeszedł z „latającego stołka” do sportowca, którego nazwisko jest wpisane do Galerii sław łyżwiarstwa figurowego.
Na tarasie (jak nazywają się uczniowie Tatiany Anatolijewnej) karocą jest góra:
- W 1988 roku nie bała się konfliktu z Komitetem Sportowym o pensje łyżwiarzy, dlatego faktycznie straciła pracę.
- Bez wahania może wydać swoje osobiste pieniądze na kostiumy lub nową muzykę dla podopiecznych, o ile mają wszystko, co najlepsze.
- Łyżwiarze przypomnieli sobie ślub pary Moiseev ‒ Minenkov i ślub Natalii Bestemyanovej, na którym trener był świadkiem i głównym gościem.
- A historia cocker spaniela, o którym marzył Lyosha Yagudin? Szczenię obiecano uczniowi w prezencie, jeśli wykona dziesięć poczwórnych skoków. Uparty sportowiec osiągnął wyniki, a obietnica została natychmiast spełniona.
- Prawdziwie macierzyńskie było pragnienie Tarasowej, by nakarmić wszystkich. Zawsze uwielbiała gotować i traktować wszystkich wokół - chłopaki wciąż pamiętają baseny Oliviera.
- Od ponad 20 lat mentorka opiekuje się dziewczynką z domu dziecka, która ma teraz dwójkę własnych dzieci.
Tak więc Tatiana Anatolijewna nadal wydaje ogromny zapas matczynej miłości zgodnie z jej przeznaczeniem, otaczając nią każdego, kto jest z nią.
Praca na krze lodowej
Wśród łyżwiarzy wszystkich pokoleń są tacy, dla których Tatiana Anatolijewna była i pozostaje najlepszym trenerem i matką. Ale byli też tacy, którzy chcieli, żeby „jak najszybciej poszła na cmentarz”. Tarasyats to różni faceci, a relacja w tandemie trener-uczeń rozwija się indywidualnie. Co więcej, charakter mentora jest fajny, maksymalizacja jest we wszystkim. Nie ma tu półtonów, Tarasova uwielbia bekhend i uderza też z bekhendu. Jednocześnie utalentowany trener ma niesamowitą umiejętność nie tylko domagania się wyników, ale także autentycznej radości z tego, co robi sportowiec. A kiedy wszystko, co się działo od dawna, okazuje się, bije brawo i po przedstawieniu „jest gotowa rzucić się na lód na pamiątkę”.
„Całe moje życie składa się z życia moich uczniów” - tak pisze Tarasova na łamach swojej książki „Piękna i Bestia”, w której opowiada o miłości bez śladu do „postaci” i łyżwiarzy. Tatiana Anatolijewna doskonale zna każdego ze swoich uczniów, wie i czuje. A każdy uczeń żyje swoim życiem.
Ci, których Tarasowa zaczęła trenować, gdy nie miała jeszcze dwudziestu lat, zwracali się do niej po imieniu. Dla następnego pokolenia mentorką była ciocia Tanya, a dla młodzieży na lodzie jest jak matka. Z wiekiem nikomu nawet nie przyszło do głowy, żeby powiedzieć coś w stylu „babcia” tej energicznej, afirmującej życie osobie. Oddziały wymyśliły dla Tarasowej szacunek i szacunek - TAT. A to jest tak ważne - zapomnieć ile masz lat i wiedzieć, po co żyjesz.
Z okazji 70. urodzin Tatiany Anatolijewnej Tarasowej Channel One pokazał dokumentalny film telewizyjny „Lód, którym żyję”. Chodzi o to, że łyżwiarze figurowi mają na lodowisku wszystko: radości zwycięstw i gorycz porażek; urazy i zapalenie płuc w wyniku wielogodzinnej pracy w wilgotnym powietrzu; pasje i emocje, które mogą roztopić lód. A legendarny trener, nie wiedząc, jak bardzo jest zmęczony, „stoi, siedzi i wisi na boku”, bo w jej głowie zawsze jest ta muzyka, którą żyje, i te dzieci, które jej potrzebują. „Muszę ich zobaczyć, ujawnić, zmusić, muszę pomóc im wziąć to życie w swoje ręce” – powiedziała.
Dziś Tarasova jest przewodniczącą jury dla dziecięcych sezonów pokazów All Stars i Ice Age. W 2018 roku z jej udziałem powstał nowy projekt „Dzieci na lodzie. Gwiazdy". Turniej "O nagrody Honorowego Trenera Rosji T. A. Tarasowej" odbywa się w Permie. W gronie dużej lodowej rodziny słynny TAT świętuje większość swoich świąt i urodzin. „Żyjemy i pracujemy na krze lodowej, dlatego dobrze nam idzie. I są wesołe i energiczne, aby nie zamarznąć”- Tatiana Anatolijewna odpowiada na pytania dziennikarzy z chytrym uśmiechem, owijając się tradycyjnym szalikiem.
Nasze korzenie tkwią w rodzinie
W swojej pierwszej książce „Cztery pory roku” słynna mentorka łyżwiarstwa figurowego pisze: „Moja rodzina jest początkiem mojego życia i coachingowego przeznaczenia”. W rodzinie Tarasowa, z jej dyscypliną, podporządkowaniem wszystkich działań sukcesowi jednego, istniały inne tradycje. Po pierwsze, dziś tak niemodne jest podtrzymywanie więzów rodzinnych, nawet tych bardzo odległych. Wątkiem, który łączy wszystkich, była przyjaźń. Z reguły przyjaciele każdego z członków rodziny stawali się łączni. A podstawą rodziny Tarasowa była niezwykła miłość i troska o siebie nawzajem - wszyscy myśleli przede wszystkim nie o sobie, ale o tych, którzy byli w pobliżu.
Jeśli chodzi o wychowanie dzieci, z całą surowością, było ono dość demokratyczne. Dzieci doskonale rozumieją swoich rodziców, jeśli będąc wymagającymi, nie wywierają na nich presji, pozostawiając swobodę wyboru. Anatolij Władimirowicz i Nina Grigoriewna nigdy nie pozwolili sobie na włamanie do życia osobistego swoich córek. Kiedy dziewczyny wyszły za mąż lub rozwiodły się - żadnych pytań ani prób odstraszania. Gospodarstwa domowe nie wstrząsały duszą Tatiany, przywołując w pamięci okoliczności tragicznej śmierci jej drugiego męża ani nie dyskutując o jej bezdzietności. Po co przypominać o tym, co się wydarzyło, kiedy nic nie można zmienić? Bliscy muszą być szanowani i chronieni.
Tarasova mówi, że zawsze było dla niej ważne, aby mieszkać z rodziną. W tym sensie była absolutnie zrealizowana w małżeństwie z Władimirem Krainevem. Małżonkowie przeżyli „w doskonałej harmonii” 33 najszczęśliwsze lata. Ale los może być bezwzględny i niesprawiedliwy, zwłaszcza dla silnych ludzi. Tak się złożyło, że z różnicą roku, jeden po drugim, odchodzili wszyscy, którzy po śmierci jej ojca byli sensem życia i wsparciem dla Tatiany – jej siostrą, matką, mężem. „I tak zostałam sama na tym świecie i niejako dla mojego taty” – powiedziała kobieta, na którą spadło tyle tragedii. Od najbliższych krewnych legendarnego trenera, teraz tylko jego siostrzeniec Aleksiej. Straciwszy rodzinę, wydawało się, że straciła rdzeń. Ale ci, którzy jej potrzebowali, pozostali w pobliżu - jej uczniowie. Wybitny trener i edukator poświęca im cały swój czas i energię.
Sportowa dynastia Tarasowów
Z biegiem czasu mistrz sportu ZSRR klasy międzynarodowej i Honorowy Trener Rosji Tatiana Anatolijewna Tarasowa, wraz z tytułem „głównego mistrza”, otrzymał kolejną ocenę swojego sukcesu i zasług - „wielką córkę wielkiego ojca."
Najwyższym wyróżnieniem jej pracy dla Tatiany było uzyskanie aprobaty ojca. Aby przyznał, że jego córka uzasadnia nazwisko, które stało się symbolem osiągnięć na lodzie. Ale Tarasow w zasadzie nigdy nikogo nie chwalił. Uważał, że obowiązkiem każdego jest dobrze wykonywać swoją pracę. Za co można się pochwalić? Błyskotliwość wszystkich orderów i medali przyćmiła jedyna chciwa fraza w całym jego życiu, wybrzmiała z ust człowieka, który w świecie sportu nazywany był wśród trenerów Everestem. Po kolejnym zwycięstwie uczniów Tarasowej na igrzyskach olimpijskich, już 3 w jej biografii trenerskiej, w końcu powiedział do swojej córki: „Cześć, kolego!”
Tatiana Anatolijewna ma nie tylko oddanie Tarasowa dla swojej pracy i żelazny charakter odziedziczony po ojcu. Uczył córkę wierności rodzinie, przyjaciołom, studentom. Tarasow był we wszystkim maksymalistą, nigdy nie ulegał okolicznościom. W tym sensie córka również poszła do ojca. Uważała przywrócenie sprawiedliwości i godną ocenę wkładu A. V. Tarasowa w rozwój sowieckiego hokeja jako kwestię życiową. A po dziesięcioletniej walce z deputowanymi miejskimi odniesiono zwycięstwo - przed LDS CSKA wzniesiono pomnik twórcy „Czerwonej maszyny”. Wielka córka wielkiego ojca mówi, że po tym co rano uśmiecha się i budzi.
Teraz Tatiana Anatolijewna marzy o tym, by zobaczyć innego hokeistę Tarasowa grającego w drużynie wojskowej. I to pragnienie ma szansę się zrealizować.
Z niesamowitą troską i uwagą otacza syna swojej starszej siostry Galiny i jego trójkę dzieci z pierwszego małżeństwa. Aleksiej był jedynym i nieskończenie ukochanym wnukiem Anatolija Władimirowicza. W stworzonym przez dziadka zespole na dziedzińcu trenował wytrzymałość od dzieciństwa i studiował kolektywizm, ale nie uprawiał sportu zawodowego. Swoje umiejętności realizował w inny sposób - po ukończeniu Instytutu Języków Obcych został tłumaczem, doskonale zna włoski i angielski. Obecnie Alexey jest szefem „Klubu młodych hokeistów” Złoty Puck”nazwanego na cześć A. V. Tarasowa”. Jego najmłodszy syn Fedor jest przyszłym hokeistą. Facet z zawrotną prędkością kręci koła na lodowisku hokejowym, uprawiając sport na lodowisku CSKA. W zespole Fedorowi przypisano numer 10, taki sam jak jego sławny pradziadek.
Tatiana Anatolijewna kocha swoich wnuków i robi wszystko, aby dorośli byli godni pamięci o jej legendarnym ojcu. Ma rację ten, który powiedział, że życie to dług, który bierzemy od rodziców i dajemy naszym dzieciom i wnukom.